Po krótkiej rozmowie z Robem, dołączyłam się do idących na zielarswo z Puchonami, Teda i Alice.
-Czego on chciał?- spytała dziewczyna.
Szybko, szybko, wymyślaj. No, dalej, przecież nie moge powiedzieć prawdy, nie przy Tedzie- pomyślałam.
-Rob?... On... On... Zapytał sie o notatki! Tak, chciał notatki, ale ja... ja mu powiedziałam, że nie mam. Właśnie.
Ale moi przyjaciele mięli miny, które świadczyły o niedowierzaniu.
-Oj, dobra, nieważne!- krzyknęłam
-Nie no, ważne, dawaj, co on ci takiego powiedział?- ciekawił sie Ted.
Ale ja postanowiłam zakończyć rozmowe i poszłam. W oddali zdawało sie jeszcze usłyszeć stłumione głosy Alice i Teda.
-Zwariowałeś?! Ty chyba masz coś z głową!
-Ja?- chłopak zdziwił się- Dlaczego?
-Och, zamknij się!
Alice starała sie mnie dogonić, ale ja nie miałam ochoty z nią rozmawiać, więc przyspieszyłam droge na zielarswo.
-Emily! Czekaj na mnie!- Alice biegła, ale ja nie zatrzymywałam się- Emily, możesz na mnie zaczekać?!
-Nie!- warknęłam, po czym przyspieszyłam.
Lekcja jak zwykle była nudna i bez sensu. Rozmawialiśmy o roślinach leczniczych, a następnie profesor Longbotton pytał każdego. Ja miałam zadanie wskazać, które rośliny, z pięciu są szkodliwe, a które lecznicze. Oczywiście, odpowiedziałam źle i zmiast mnie zgłosił sie Eryk z Huffelpuffu, za co zdobył 10 punktów dla swojego domu. Mnie te punkty, w sumie nie obchodzą. Może wygrać nawet trzeci rok z rzędu Gryffindor, byle, by nie Slytherin. Nie, żebym była egoistką, tylko, żeby Ślizgoni, przez następny rok nie wypominali tego każdemu. Współuczuje temu Albusowi. Przecież on ma zupełnie inny charakter niż tamte głupki. Jest miły, spokojny, inteligentny i ma super brata!
I... Koniec lekcji!
-Do widzenia, panie profesorze!- starałam sie wymusić ładny uśmiech, ale zdecydowanie moja twarz wolała wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem, który z trudem udało mi się powstrzymać lub okropną miną.
-Zaczekaj chwileczke, Emily...
Uuu... Nie dobrze. Profesor miał mine jakby właśnie zobaczył Ministra Magii. Kłopoty...
Chociaż, w sumie, nie ma "panno"...
-Tak?- zapytałam, po czym szybko dodałam- panie profesorze. Tak, panie profesorze?- powtórzyłam jeszcze raz, odrobine głośniej.
-Emily, ja rozumiem, że jesteś w takim wieku, że nauka, nie ma dużego znaczenia...- kurcze, szykuje się szlaban, pomyślałam- ...ale chciałbym, abyć troche przyłożyła sie do nauki.
-Ale, panie profesorze. Ja... Ja tego po prostu nie umiem! Zielarstwo jest dla mnie jak czarna magia!- barknęłam.
-Tak? To w takim razie, poproś jakiegoś Puchona o pomoc. Ja sam, byłem z Grygfindoru, ale wiem, że Puchoni, są bardzo dobrzy z tego przedmiotu. To jak? O!- profesor wskazał na chłopca wychodzącego, jako ostatni z sali- Eryk? Możesz tu na chwilę?
Dopiero teraz zauważyłam, jak Eryk wygląda. Miał on krótkie, kasztanowe włosy, miły uśmiech na twarzy, dobrą budowę. Może dlatego, był kapitanem Puchonów w quiddichu. Najlepsze, jest to, że dopiero teraz to zauważyłam.
-Tak, profesorze?- Eryk podszedł do nas, nawet nie patrząc na mnie, tylko na nauczyciela.
-Masz może trochę wolnego czasu?- spytał profesor.
-Nie wiem... Za niedługo będzie mecz z Krukonami, a ja jestem kapitanem i muszę...
-Musisz trenować- dokończył profesor- tak, wiem, ale nie znalazła by się godzinka rano w sobotę?
Ja stałam pomiędzy nimi, podsłuchiwałam i ciekawiłam sie, o co chodzi z tą "godzinką rano a sobote".
-Nooo... Pewnie coś sie znajdzie. A tak wogóle to po co?
Nareszcie! Zadał to pytanie! Już myślałam, że ta chwila nigdy nie nastąpi!
-Chciałbym, abyś podszkolił troche Emily z zielarswa...
-Co?!- zapytaliśmy prawie w tym samym czasie.
-Ale panie profesorze, ja wcale nie potrzebuje korepetycji!- wtrąciłam.
-Potrzebujesz, pozatym ty nie masz nic do gadania!
Ja nie mam nic do gadania? A co on sobie myśli? O kim my cały czas mówimy? I już chciałam iść, ale pomyślałam, że w sumie... Przyda się, a dużych strat nie będzie.
-To jak Eryk?
Chłopak jeszcze chwile sie zastanawiał, po czym powiedział:
-Dobrze, zgoda, to znaczy... Zgadzam się.
-Cudownie!- profesor był bardzo zadowolony- W takim razie, ustalcie sobie godziny i wogóle. Emily- teraz zwrócił sie do mnie- sam bym cie uczył, ale mam urwanie głowy, a Eryk, jest świetny z tego przedmiotu!
Po tych słowach, podziękowałam i postanowiłam szybko wyjść, bo teraz nie miałam ochoty umawiać się i rozmawiać. Ale Eryk był szybszy i dogonił mnie.
-Yy.. No to co, jak mam cie uczyć, to wypada sie przwdstawić. Eryk- chłopak z uśmiechem podał mi ręke.
Nie zamierzałam się kłócić, więc tylko sie przedstawiłam, po czym barknęłam, że sie źle czuje i spiesze. Chłopak najwyraźniej sie chcąc sie dłużej trudzić, z zawiedzieniem pożegnał sie i poszedł w swoją strone.
Ja, za to, chciałam sie udać do łazienki, ale po drodze spotkało mnie coś okropnego.
Szłam, nie zważając na nic, gdy nagle dwójka Ślizgonów z szóstej klasy, przyczepiło sie do mnie. Zaczęli mnie wyzywać od szlam, okropnie sie bałam. Już miało dojść do rękoczynów, gdy zjawiła sie pewna dziewczyna, której raczej nie znam.
-Hej, zostawcie ją! Teraz!- krzyknęła.
Ku mojemu zdziwieniu, Ślizgoni uciekli. Teraz zauważyłam, że ów tajemnicza postać to dziewczyna, w dodatku z Slytherinu.
-Nic ci nie jest, nie zrobili ci nic?- pytała.
-Nie, nic mi nie jest, ale...
-Jestem Julie- dziewczyna uśmiechnęła sie do mnie, co mnie zdziwiło, bo większość Ślizgonów jest po prostu bezczelna.
-Emily- przedstawiłam sie- ale dlaczego mi pomogłaś?
Julie uśmiechnęła sie, jakbym powiedziała dobry żart.
-Bo ludziom w potrzebie sie pomaga- po tych słowach odwróciła sie, po czym ruszyła w kierunku lochów.
Ślizgoni i pomaganie? Też mi coś!- pomyślałam.
Chciałam dowiedzieć sie więcej o tajemniczej Julie, ale teraz byłam okropnie zmęczona, więc ruszyłam w kierunku wieży Ravenclaw.
Jutro- pomyślałam- jutro sie dowiem. Teraz praca domowa i spać. Okropnie jestem zmęczona.
Weszłam do wieży, nie zauważając Alice i Teda, zrobiłam co trzeba i poszłam spać. Miałam przepiękny sen z Jamesem w roli głównej.
***
Rozdział z dedykacją dla Agatki <3
Jeżeli to czytasz, wiedz, że nie zapomniałam o tobie ;33
Powinnaś wiedzieć o co chodzi?
A tak wogóle, to strasznie jestem niezadowolona z niego. Nie podoba mi sie. Ale trudno, taki był plan.
Zapraszam do zakładki "Bohaterowie", gdzie dowiecie sie więcej o postaciach i do zakładki "Zareklamuj sie", gdzie możecie reklamować swoje blogi dając link i króciutki opis.
Dziękuje bardzo za czytanie i pamiętać o zasadzie:
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Jest to dla mnie bardzo ważne, a dla ciebie to tylko wstukanie paru literek na klawiaturze.
Dziękuje,
Pozdrawiam,
Sweet Raspberry ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje bardzo za każdy komentarz! Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy!