wtorek, 31 grudnia 2013

3. Lekcja z Gryfonami i nowy znajomy

Idąc korytarzami dopiero co wstającego Hogwartu, wchodząc po długich schodach wieży Ravenclaw i przebieraniu się w szkolne szaty w dormitorim, cały czas rozmyślałam, o tym, czy James jednak nie jest taki, jakiego go sobie wyobrażałam. Że jednak nie jest taki idealny. Zawsze myślałam, że jest inny, wyróżniający się. A jednak. Przyznam szczerze, że trochę zasmuciła mnie rozmowa z Albusem. Ale rano, podczas śniadania, wszystkie złe myśli wywiało. Gdy tylko go zobaczyłam.
Jak co dzień, z moim rudym kłosem do pasa i szacie w niebieskich barwach, weszłam (prawie) zadowolona do Wielkiej Sali. Moi przyjaciele już tam czekali.
O moim sekrecie wie tylko Alice, Ted nie, ponieważ koleguje sie z Jamesem i bałam się mu powiedzieć.
Gdy weszłam, James razem z kolegami wygłupiał się przy stole Gryffindoru. Zobaczyłam go i poczułam takie... motylki. Tak, motylki w brzuchu.
W spokoju więc, zjadłam śniadanie i poszłam na pierwszą lekcję. Ted i Alice wyszli chwilę po mnie.
Gdy weszłam do klasy roiło się już od Gryfonów- w tym Jamesa. Ale nikt na mnie nie zwrócił uwagi. Nikt.
"No tak, jestem tylko zwykłą szlamą"- pomyślałam i usiadłam w ławce w środkowym rzędzie. Ted i Alice bez słowa, tylko ze zdziwieniem usiedli za mną. Wyjęłam z torby potrzebne rzeczy na lekcję- pióro, atrament, pergamin i zniszczony podręcznik do Obrony Przed Czarną Magią.
W jednej chwili wszystkie głosy, śmiechy, szepty i hałasy ucichły- do klasy wszedł profesor, przywitał się i bez zbędnych rozmów, przystąpił do lekcji.
Swoją drogą, to kolejny rok i kolejny inny nauczyciel. To chyba jakaś klątwa jest!
Uczyliśmy się o zakazanych zaklęciach. Ale mnie to nie obchodziło. Ja, ukradkiem wpatrywałam się w całkowicie pochłoniętym lekcją Jamesa. On tego nie zauważał, nigdy, ponieważ kocha tą lekcje i za nic nie obróciłby sie nawet na sekunde.
Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Zauważył mnie Rob- jeden z wielu przyjaciół Jamesa. Na szczęście, mówią, że jest miły. Z uśmiechem na twarzy opuścił wzrok, a ja z czerwoną twarzą, zrobiłam to samo. Było mi bardzo wstyd.
Jako, że nie specjalnie interesowała mnie opowieść profesora, jak on to dzielnie walczył, pokonując złe zaklęcia, podczas Bitwy o Hogwart, postanowiłam znaleźć sobie inne zajęcie. Odkryłam coś, wcale nie tak niesamowitego, jak się wydaje. Julie, Elizabeth, Sara i Bella- wszystkie wpatrzone były w rzekomy ideał. Jak to jest, że mnie Rob zauważył, a je nie?
I ani sie nie obejrzałam, a był koniec lekcji. Profesor kazał wszystkim spakować.
-Do widzenia!- powiedziałam, gdy już sie spakowałam i duża część wyszła.
-Do widzenia, panno Emily!
Panno, panno. Czy oni nie mogą mówić do mnie po ludzku?
-Emily! Emily, zaczekaj!
Rob przeciskał sie poprzez tłum ludzi. Gdy w końcu dotarł, zapytał:
-Jak tam?
-Ee.. A jak ma być?
-Noo.. Dobrze, ma być dobrze.
-Nie jest dobrze- warknęłam, po czym dodałam- Tak wogóle, to ja ciebie nawet nie znam!
Chłopak uśmiechnął się, po czym podał mi dłoń:
-Rob, Rob Mencer. A ty Emily?
-Tak. Czego chcesz?- starałam się nabrać jak najbardziej odrzucającego tonu.
-Co? Podoba ci się James?
Znowu poczułam rumieńce na twarzy.
-Wcale, że nie!
Rob podniósł dłoń i z uśmieszkiem powiedział:
-Dobra, dobra. Ja tam wiem swoje.
Po czym poszedł, przy okazji mówią mi po cichu do ucha:
-Jest wolny! Nie zmarnuj okazji!
Po tej rozmowie, sywierdziłam, że: mam duże szanse, bo James jest wolny; muszę sie bardziej kryć; mam nowego znajomego. Super!

***
Kochani, z okazji Nowego Roku, chciałabym życzyć wszystkim wszystkiego dobrego, najlepszego i wlg dużo!
Przepraszam, że tak krótko i mało sie dzieje, ale mam dużo spraw na głowie. Pozdrawiam,
Sweet Raspberry :DD

Jeżeli weszłeś/aś na tego bloga i przeczytałeś/aś coś, to zostaw komentarz. Dziękuje ;33

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje bardzo za każdy komentarz! Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy!