-Julie?- spytałam zdziwiona.
Dziewczyna speszona odpowiedziała:
-Cze... Cześć Emily- wymuszając uśmiech.
-Ale...
Nie potrafiłam opanować emocji. Obok dziewczyny, stała McGonagall, cała... zła. Co się dzieje? Bałam się. Bardzo się bałam.
Nauczycielka, odepchnęła mnie i Filcha i ruszyła głębiej w gabinet. Twarz Julie nie oddawała żadnych emocji. Czy była radosna, zdenerwowana? Nie dało się tego wyczytać. McGonagall szepnęła coś do ucha dyrektora, po czym on machnął ręką, na znak, żeby wszyscy wyszli. Wszyscy, poza Julie oczywiście.
Wykonaliśmy polecenie, ale dalej nikt nie ruszył. Zamiast tego, każde ucho skierowane było do drzwi. Słychać było głośny krzyk, chyba profesorki:
-To niedopuszczalne! Jak można tak zrobić? Co ty sobie myślałaś?
Chwilę później, drobny głosik odpowiedział:
-Ja... To nie było przeciw niej... Chciałam pomóc...
-Tak się nie pomaga!- krzyknęła McGonagall.
-Myślałam...
Chwila ciszy i przemówił dyrektor:
-Julie, ale dlaczego?
-Chciałam pomóc!
Słychać było, że dziewczyna się rozpłakała, po czym dodała:
-To taka... gra.
Chwila ciszy i mroczne, wykrzyczane słowa McGonagall:
-Grą nie jest trucie kogoś!
Po tym jednym zdaniu, wszyscy spojrzeliśmy na siebie z przerażeniem. Każdy miał w głowie pełno myśli, niewyjaśnionych, może przeciwnie.
Ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnął w tył. Chwilę później stałam obok Jamesa i patrzałam w jego czekoladowe oczy. Pomyśleć, że niedawno nie wiedział nawet, że taka ja w ogóle istnieje. Cóż, w zasadzie zawdzięczam wszystko Albusowi, a raczej temu, że nienawidzi swojego domu- Slytherinu.
Każdy jego wdech i wydech oddawał powagę sytuacji. Jeżeli dobrze słyszeliśmy, to Julie kogoś otruła. A z tym nie ma żartów, bo szkoła może to zgłosić Ministerstwu Magii, jej rodzicom... Być może, pojawić się może nawet artykuł w Proroku Codziennym. Mogą ja wyrzucić ze szkoły, wszelkie... Zła...
Krótko mówiąc- miałaby przerąbane.
Ale równie dobrze, mogliśmy po prostu źle usłyszeć lub źle zrozumieć. W naszym przypadku- to możliwe. Jesteśmy jakimiś dzieciakami, poszukującymi przygód, zabawy, swojego miejsca. Nie wiadomo.
-Uciekamy- rzekł krótko James.
Zatkało mnie. Haha, chyba mu się w dupie poprzewracało. Ja się nigdzie nie wybieram, w każdym bądź razie, nie na razie.
-Nie.- odpowiedziałam, równie krótko.
-Emily, słyszałaś co powiedzieli? Ktoś został otruty- chłopak westchnął, usiadł na schodach i pociągną i mnie, abym spoczęła- A ty, byłaś w szpitalu, nie wiadomo co się dzieje. Nie myślisz, że to... dziwne?
I znowu mnie zatkało, ale mocniej. Po prostu na chwilę nie miałam zdolności myślenia, zdarza się. Ale to co powiedział Gryfon naprawdę było niesamowite. Prawdziwe, niesamowite...
-Czy ty mi próbujesz powiedzieć, że Julie mnie otruła?- bałam się zadać to pytanie, a znałam odpowiedź. To, że James machnął głowa, na znak, że 'tak', było nie potrzebne.
Pomyślałam chwilę, po czym szybko uciekłam. Biegłam ile sił, nie wiedząc nawet gdzie. W końcu jako cel ustaliłam łazienkę dla dziewcząt, tą opuszczoną, gdzie nikogo nie ma... No, oprócz Marty. Biegłam, biegłam... James za mną.
*
Otworzyłam drzwi toalety. Wiedziałam, że chłopak nie może tu wejść, chyba by się nie odważył.
-Kto tu jest?- usłyszałam piskliwy głosik. To pewnie Marta- pomyślałam.
-J... Ja...
-Ja?
-Już wychodzę- westchnęłam i rzeczywiście, wyszłam. Nie miałam ochoty się tłumaczyć, że muszę pobyć chwilę sama, że jestem smutna, że... No własnie.
Gdy już szczęśliwie wyszłam, James stał obok.
-Emily...- nalegał.
Odetchnęłam i odpowiedziałam:
-Tak?
-Co... Co zrobisz?
-Nawet nie wiem, czy to co powiedziałeś, jest prawdą. Zaczekamy, a tymczasem... Nadal leżę w szpitalu. Dziwne, już jutro wyjeżdżamy na święta.
-Zostajesz?
-Tak...- znowu westchnęłam- Nie mogę, przecież nawet pani Pomfrey mi nie pozwoliła, powiedziała, że mam "kuracje", jakkolwiek to brzmi.- odpowiedziałam.
-To... Odprowadzę... Mogę cię odprowadzić?- zapytał.
Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
-Jasne.
*
Staliśmy przed 'szpitalem' i jeszcze chwilę rozmawialiśmy, śmialiśmy się, po czym ja powędrowałam do swojego łóżka, wcześniej się przebierając.
Nie umiałam dalej spać, tyle wydarzeń na jedną noc to było stanowczo za dużo, poza tym, było już dawno po 5:00. Rozmyślałam do rana.
***
O MAJ GAT, ludzie nie czytajcie tego xD
Palce mnie już bolą, lol xD
Nie wiem co napisać, więc... Tak xD
Do następnego!
UWAGA, UROCZYŚCIE INFORMUJE, ŻE MOGĘ W NAJBLIŻSZYM CZASIE ZMIENIĆ NAZWĘ, NA HELLO KITTY. JESZCZE N IE WIEM, KIEDY DOKŁADNIE, ALE ZA NIEDŁUGO PEWNIE.
DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ
kocham ♥
Smuuuutas ;-( czemu takie krótkie?! Julie pewnie rzeczywiście otruła Emily, ale rzecz jasna po to aby ją przed czymś chronić... Tylko czym? Może się też okazać, że Julie otruła kogoś zupełnie innego! A wy jak sądzicie? xD I żebyś sobie nie myślała, że jutro do Ciebie podejdę i przyjmę z otwartymi ramionami! Rozdział bezgranicznie cudowny i magiczny (eee w końcu to Hogwart :3 ), ale pod jednym względem mnie zawiodłaś-cholera to jest za krótkie! Weź włóż w następny rozdział kawałek swojej weny, rusz dupe za przeproszeniem i zrób najlepszy rozdział na bloggerze!
OdpowiedzUsuńSweet Berry twoja oddana przyjaciółka :>
Bo mi się chce xD Palce mnie bolą xD Daje palec, to chce kuźwa rękę xD
UsuńWoooow ;_; No to się porobiło... Zaciekawiłaś i mnie i teraz nie mogę siędoczekać następnego rozdziału. Pośpiesz się! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę weny
always
Hej! :*
OdpowiedzUsuńInformuję, że po miesiącu nieobecności wróciłam i serdecznie zapraszam na rozdział XIII :)
http://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/
Zapraszam na rozdział XIV :) http://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/
UsuńZapraszam serdecznie na XV rozdział :)) http://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/
UsuńZapraszam na rozdział XVII, wreszcie, po długiej przerwie :)
OdpowiedzUsuńhttp://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/
P. S. O matko!!! Ta piosenka, "I'm with you"... To jest... to jest ta sama melodia, co "Tam Gdzie Ty" Ewy Farnej!!! Kto to śpiewa? :OOOOOOOOOO
wreszcie, a ja kompletnie zapominam o tych blgach Twoich, przepraszam... :c
UsuńPiosenkę tą, śpiewa niejaka Avril Lavigne :)